JANUSZ DANECKI
PrzedmowaLubimy stereotypy. Lepiej mówić tak jak wszyscy, niż się wyłamywać z szeregu. Czasami wręcz wstyd mieć inne zdanie, więc tym chętniej przyjmuje się zdanie większości. Bezmyślnie i z rozmysłem. Wydaje nam się, że nasz obraz świata islamu jest jak najbardziej prawdziwy i że to, co widzimy w mediach, co słyszymy, rozmawiając ze znajomymi, i czego się dowiadujemy, słuchając albo czytając relacje naocznych świadków, musi być prawdziwe. Czy jednak tak rzeczywiście jest? Czasami ogarnia nas zwątpienie. Bo czy na pewno słuszna jest nasza interwencja w Iraku? Większość Polaków mówi: nie. Ale większość mówi tak dlatego, że nie jesteśmy z natury zwolennikami agresji. Zbyt często byliśmy ofiarami agresji, by ją lubić. Natomiast samych Irakijczyków postrzegamy negatywnie, a tym bardziej Arabów i islam – nie tylko po 11 września. Nawet nasz długi pobyt w krajach arabskich najczęściej przeradzał się w niechęć, a Arabów nazywaliśmy pogardliwie kefalami lub szlonkami. Bo Libijczycy na powitanie wykrzykują swoje kef halak, a Irakijczycy szlonak – Jak się masz. Niechętnie słuchamy amerykańskich anegdot o Polakach, ale chętnie opowiadamy sobie kawały o Arabach i ich żonach. Kobiety w islamie są poniżane, zniewalane, wyjęte spod prawa. Arabowie są brudni, leniwi, ale bogaci i lubieżni. Chyba wystarczy.
To wszystko są stereotypy, a u ich podstaw leży niewiedza. Niewiedza, a więc ignorancja, prowadzi do arogancji, a to już niechybna oznaka nietolerancji.
Jest jednak także bezmyślne skoncentrowanie się na sobie i spoglądanie na inne kultury przez pryzmat naszych przyzwyczajeń. Skoro coś nam nie odpowiada, to z pewnością też nie odpowiada innym. A to już etnocentryzm, przekonanie o wyższości naszej kultury nad wszystkimi innymi, a na pewno nad kulturą muzułmańską. Nie łudzę się, że to tylko nasz obraz islamu. Podobnie myśli się na Zachodzie, choć wątpię czy aż tak egocentrycznie i bezkrytycznie wobec własnych przywar. Tę triadę ignorancja–arogancja–nietolerancja wymyśliła grupa moich studentów z kilkunastu krajów europejskich – od Irlandii po Rosję – podczas seminariów o islamie. Oczywiście za taki obraz w znacznej mierze odpowiedzialne są środki przekazu, które taki obraz pośrednio lub bezpośrednio propagują. Interesujący jest obraz zamaskowanego terrorysty-mordercy i bitej kobiety, a nie zawiłe dzieje islamu i zasady muzułmańskiego prawa czy teologii. Winni też są naukowcy, którzy wolą swoje hermetyczne studia nad funkcjami imiesłowów w mało znanym dialekcie afgańskim od wyjaśniania, czym naprawdę jest cywilizacja islamu, zwłaszcza współczesnego. Winni są wreszcie sami muzułmanie, którzy wbrew oczywistości twierdzą, że wszyscy są potulnymi barankami, a dżihad to wyłącznie doskonalenie duchowe człowieka. Oto ludzie, w których rękach spoczywa klucz do zmiany nastawienia społeczeństw zachodnich do islamu, a co ważniejsze, do zwalczenia terroryzmu. Tylko wiedza i zrozumienie mogą się przyczynić do skutecznego włączenia samych muzułmanów do walki z wypaczeniami, jakimi są terroryzm, nienawiść wobec Zachodu, niechęć wobec nieuchronnych tendencji globalizacyjnych. Zamiast budować samonapędzające się wizje zderzenia i zagłady cywilizacji, na pewno lepiej będzie szukać porozumienia. Ta książka chce odsłonić najprostsze prawdy dotyczące islamu takiego, jaki on jest w rzeczywistości. Nie propaguje ona islamu, ale ujawnia mechanizmy, jakie sterują postawami muzułmanów wobec nas, objaśnia, dlaczego tak często rodzi się tam nienawiść i nietolerancja. Ciekawe jest to, że tamta nietolerancja nie ma źródła w niewiedzy, lecz przede wszystkim w poczuciu zagrożenia. Jest postawą obronną, którą zrozumiemy tylko wtedy, gdy zerwiemy zasłonę niewiedzy. I w tym mieści się zadanie dla dziennikarzy, pracowników środków przekazu. Niechaj każda negatywna informacja znajdzie swój odpowiednik w obiektywnej wiedzy o jakimś zagadnieniu islamu. To na początek wystarczy. Tak niewiele, a już bardzo dużo.